Problemy z ogólnymi warunkami ubezpieczenia

04.11.2014, 09:02

Czy komuś zdarzyło się już czytając umowę ‘od dechy do dechy” dojść do wniosku, że to co daje polisa ubezpieczeniowa, modyfikują i to czasami dość istotnie dalsze zapisy umowne, oparte na wzorcach?

Deja vu?

Nie, to ogólne warunki ubezpieczenia, zwane też OWU, z którymi często zapoznajemy się dopiero wtedy kiedy nadchodzi zdarzenie ubezpieczeniowe.

I wtedy okazuje się, że nie zawsze białe jest białe, a czarne jest czarne.

Ale do rzeczy – kazus jest następujący. Pan Jan zawarł z firmą ubezpieczeniową umowę, na podstawie której miało mu zostać wypłacone odszkodowanie na wypadek kradzieży z włamaniem do jego apartamentu.

Pech chciał, że wredni złodzieje faktycznie dokonali włamania, ale byli na tyle bezczelni, że nie pozostawili po sobie żadnych widocznych śladów. Wezwana na miejsce policja stwierdziła, że faktycznie widocznych śladów nie ma, poza otwartymi na oścież drzwiami garażowymi i śladami traseologicznymi, których gołym okiem są dostrzegalne. Widoczne były również braki w części wyposażenia apartamentu, skradziono także drobne ruchomości, gotówkę i inne rzeczy, które łatwo zapakować do torby i ulotnić się cichaczem. Przybyły z ramienia firmy ubezpieczeniowej likwidator zebrał od poszkodowanych dowody dokumentujące wartość skradzionych przedmiotów, które przekraczały wartość ubezpieczenia i sporządził szczegółowy raport z miejsca zdarzenia.

Jakie było zdziwienie Pana Jana, kiedy po upływie terminu załatwienia sprawy dowiedział się od ubezpieczyciela, że nie doszło do kradzieży z włamaniem do jego mieszkania… Ubezpieczyciel stwierdził, że faktyczny przebieg zdarzenia, podczas którego złodzieje nie pozostawili żadnych widocznych śladów nie było kradzieżą z włamaniem w znaczeniu nadanym mu przez OWU. Jego stanowiska nie zmieniła nawet okoliczność, iż kradzież z włamaniem w rozumieniu prawnokarnym potwierdzały dokumenty sporządzone przez Policję. Pomimo wzywania ubezpieczyciela do dobrowolnego spełnienia obowiązku wypłaty należnego odszkodowania, konieczny okazał się sąd.

Po kilkunastu miesiącach batalii sądowej sprawiedliwość stanęła w całości po stronie Pana Jana. Prawomocnymi orzeczeniami zasądzono mu kwotę należnego odszkodowania, wraz z należnymi odsetkami. Sądy obu instancji zgodnie potwierdziły, że „śladem włamania” jest nie tylko przykładowy wyłamany zamek w drzwiach, ale również pozostawiona przez sprawców brama garażowa, czy ślady traseologiczne. „Włamanie” nie musi być związane z użyciem siły fizycznej, bowiem dla pokonania zabezpieczeń może być użyta każda technologia. Ponadto, co ważne, sąd zauważył, że analizując treść umowy ubezpieczeniowej nie można pomijać jej celu, jakim jest ochrona ubezpieczeniowa. Sytuacja w jakiej znalazł się Pan Jan była w ocenie sądu aktem nielojalności i złej wiary po stronie firmy ubezpieczeniowej.

Co powyższe rozstrzygniecie sądu oznacza dla ubezpieczonych?

Przede wszystkim konieczność zapoznawania się z OWU już na etapie decydowania się na objęcie ochroną ubezpieczeniową i wyjaśnianie z reprezentantem firmy ubezpieczeniowej co oznaczają poszczególne warunki umowne. Oczywiście nie zwalnia to przedsiębiorców z rzetelnego zapoznawania swoich potencjalnych klientów ze składaną ofertą, ale pozwoli w przyszłości uniknąć ewentualnych sporów.

Natomiast w tej konkretnej sprawie zachowanie ubezpieczyciela sprawiło, że stracił on dotychczas lojalnego klienta i najprawdopodobniej utraci on kolejnych, którzy po zapoznaniu się z opinią Pana Jana najprawdopodobniej zrezygnują z ubezpieczenia w tej firmie.

20.11.2024, 06:00

Zmiany w uchwale o członkostwie w PZPN

читать далее
13.11.2024, 07:00

Transparentność w polskim sporcie

читать далее

У вас есть вопросы?

Позвоните по телефону +48 71 794 77 83

На веб-сайте используются файлы cookie, которые необходимы для комфортного использования веб-сайта. Вы можете изменить настройки файлов cookie в своем браузере в любое время. ×