Dzisiejszym wpisem wracam do wielokrotnie omawianego zagadnienia tzw. polisolokat. Tytuł oddaje charakter polisolokaty, tj. może wprowadzić w błąd. Chodzi mi dziś o koszty, jakie ponosić ma ubezpieczyciel oferując nam toksyczną polisę.
Jak już wielokrotnie się przekonałem w sprawach przeciwko towarzystwom ubezpieczeniowym, strona pozwana podnosi, że pobranie od konsumenta środków związanych z likwidacją polisy rekompensuje koszty poniesione w związku z jej obsługą. Owa tajemnicza „obsługa” to często w lwiej części prowizja pośrednika, niejednokrotnie osiągająca nawet wysokość rocznej składki opłacanej przez konsumenta.
Sądy wielokrotnie krytykowały takie postrzeganie opłaty likwidacyjnej. W jednym orzeczeń Sąd wskazuje, że „opierając się na treści polisy oraz OWU w żadnym wypadku przy zawieraniu umowy nie dało się ustalić jakie są koszty produktu oferowanego przez stronę pozwaną. Nawet wyliczenia przedstawione w trakcie postępowania nie przekonują, że takie właśnie wydatki były niezbędne dla obsługi polisolokaty. Zapisy OWU są nieczytelne dla osoby nieznającej prawa ubezpieczeniowego, zawiłe i zawierające wielokrotnie odsyłające normy. (…)” Dalej Sąd wytyka, że „zapisy dotyczące opłat sporządzone są w sposób niejednoznaczny, są nieczytelne, tym samym zawierając umowę konsument nie mógł przewidzieć wysokości wypłaty w przypadku wcześniejszego wypowiedzenia umowy.” W konsekwencji Sąd stwierdza, że „podstawy do obciążania konsumenta całością kosztów prowadzonej działalności gospodarczej w przypadku rozwiązania umowy nie stanowi żaden z przepisów ustawy o działalności ubezpieczeniowej, zarówno z 2003 r, jak i z 2015 r. Przepisy ustawy – art. 2, 3, 13 i 18 dotyczą obowiązku dokonania takiej kalkulacji składki, by umożliwiała ona wykonanie wszystkich zobowiązań i pokrycie kosztów działalności ubezpieczeniowej zakładu ubezpieczeń. Strona pozwana nie może wbrew treści cytowanej ustawy przenosić całego ryzyka działalności na konsumenta w swoistej sankcji za wcześniejsze rozwiązanie umowy. Oceny niniejszej sytuacji nie zmieniłyby żadne dowody – czy to zestawienia prezentowane przez stronę czy przesłuchanie kogokolwiek czy wreszcie opinia biegłego. Wysokość kosztów z tytułu konkretnego ubezpieczenia, o które toczy się sprawa powinna być znana klientowi przed zawarciem umowy, a nie pojawiać się dopiero w trakcie rozstrzygania sporu sądowego, niejako dla usprawiedliwienia pobranej opłaty, czy uzasadnienia kosztów produktu.” (tak Sąd Okręgowy w Warszawie V Wydział Cywilny Odwoławczy w wyroku z dnia 21 lutego 2018 r., sygn. V Ca 2325/17; źródło: Portal Orzeczeń Sądów Powszechnych).
W innym orzeczeniu Sąd wylicza jakich kosztów ubezpieczyciel nie może przerzucać na konsumenta. I tak, „takim świadczeniem jest w szczególności każde świadczenie związane z przedwczesnym rozwiązaniem umowy. Ubezpieczyciel nie może ze składek ubezpieczonego pokrywać kosztów poniesionych przez siebie tzw. kosztów akwizycji tj. kosztów bezpośrednich np. z tytułu prowizji dla pośrednika ubezpieczeniowego – agenta czy też kosztów pośrednich np. kosztów reklamy i promocji produktów ubezpieczeniowych, nie są to bowiem koszty związane z konkretną umową ubezpieczenia, ale koszty własne Ubezpieczyciela jako koszty ogóle prowadzenia działalności gospodarczej.” Skąd tak jednoznaczne stanowisko? Wytłumaczenie jest proste i wynika wprost z przepisów prawa. „Ubezpieczony nie ma wpływu na te koszty i nie jest stroną umowy np. zawartej przez Ubezpieczyciela z pośrednikiem ubezpieczeniowym – agentem. Zgodnie z treścią art. 761 3 i art. 761 4 k.c., jeżeli umowa zawarta pomiędzy Ubezpieczycielem, a ubezpieczonym ma być wykonywana częściami, agent nabywa prawo do prowizji w miarę wykonywania tej umowy. Natomiast, w razie rozwiązania umowy z przyczyn nie leżących po stronie Ubezpieczyciela (np. jak w sprawie wypowiedzenia umowy przez ubezpieczonego) – agent nie może żądać prowizji, a prowizja już wypłacona podlega zwrotowi. Nawet jeżeli umowa pomiędzy Ubezpieczycielem, a agentem zawiera postanowienia korzystniejsze dla agenta, to ubezpieczony nie może ponosić skutków takiego postępowania Ubezpieczyciela, który – będąc profesjonalistą i prowadząc działalność na wielką skalę – nie był w stanie zabezpieczyć swoich interesów w relacji z własnym agentem.” (tak Sąd Okręgowy w Sieradzu Wydział I Cywilny w wyroku z dnia 18 kwietnia 2018 roku, sygn. I Ca 114/18; źródło: Portal Orzeczeń Sądów Powszechnych).
Stanowisko sądów w zakresie tłumaczeń ubezpieczycieli w zakresie pobierania opłat likwidacyjnych można zatem uznać za ugruntowane – orzecznictwo stoi tu po stronie konsumenta.