Ostatnimi czasy Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wyłączyła z projektów swoich kontraktów możliwość zmiany umowy w trybie art. art. 3571, art. 3581 oraz art. 632 § 2 kodeksu cywilnego. Przepisy te pozwalają sądowi zmienić wynagrodzenie (nawet ryczałtowe), sposób wykonania umowy, czy też rozwiązać umowę między stronami. Wszystko to na wypadek zaistnienia nadzwyczajnych okoliczności.
Zabieg ten tłumaczono rzekomo dyspozytywnym charakterem wspomnianych regulacji. Jego efektem miała być skuteczna obrona GDDKiA przed nagłym wzrostem cen spowodowanym niestabilną sytuacją w sektorze budowlanym. W gruncie rzeczy stawiało to wykonawców pod ścianą i miało uniemożliwić dochodzenie zmiany kontraktu przez sąd, nawet gdyby ceny wykonania kontraktu drastycznie podskoczyły.
Sprawa oparła się o Krajową Izbę Odwoławczą, która stwierdziła, że wspomniane przepisy regulują sytuacje nadzwyczajne, których strony nie mogły przewidzieć zawierając umowę, dlatego ze swej istoty znajdują zastosowanie automatycznie. Strony nie muszą wprost odnosić się do nich w kontrakcie, ani też nie mogą wyłączyć ich zastosowania. Nie ma bowiem podstaw do tego, by w stosunkach umownych, tylko jedna strona ponosiła ryzyko zawieranego kontraktu. KIO wskazała również, że gdyby rzeczywiście wyłączyć zastosowanie art. art. 3571, art. 3581 oraz art. 632 § 2 kodeksu cywilnego, to wykonawcy wręcz byliby zobowiązani do uwzględnienia ryzyka wynikającego z niemożności zmiany umowy przez sąd na skutek wystąpienia nadzwyczajnych okoliczności, w ofercie składanej GDDKiA. To skutkowałoby zaś niepomiernym wzrostem cen (sygn. KIO 173/18).
Omawiane rozstrzygnięcie znajdzie oczywiście zastosowanie do wszystkich kontraktów dotyczących inwestycji budowlanych. Żeby uniknąć jednak kosztownych i wieloletnich procesów warto podnieść kwestię zastosowania przedmiotowych przepisów już na etapie negocjacji.