Sezon urlopowy w pełni, a z nim wiążą się nie tylko przyjemności, jak plażowanie czy górskie wędrówki, ale również koszmary jakie zdarzyło się nie jednemu urlopowiczowi przeżyć w drodze na upragniony wypoczynek.
Jak to w sezonie ogórkowym bywa, dużo się słyszy o bezpłatnych przejazdach odpłatnymi na co dzień autostradami, ale głośniej jest o gigantycznych korkach, w których stoją zdenerwowani podróżni.
Czy fakt, że poruszam się za odpłatnością w żółwim tempie drogą, po której zgodnie z przepisami może poruszać się pojazd rozwijający prędkość nie mniejszą niż 40 km/h nie powoduje żadnych konsekwencji dla zarządcy autostrady?
Pochylmy się nad przepisami.
Zgodnie z ustawą z dnia 21 marca 1985 r. o drogach publicznych autostrada to droga przeznaczona wyłącznie do ruchu pojazdów samochodowych, wyposażona przynajmniej w dwie trwale rozdzielone jednokierunkowe jezdnie, posiadająca wielopoziomowe skrzyżowania ze wszystkimi przecinającymi ją drogami transportu lądowego i wodnego oraz w urządzenia obsługi podróżnych, pojazdów i przesyłek, przeznaczone wyłącznie dla użytkowników autostrady. Z kolei według ustawy – Prawo o ruchu drogowym autostrada oznacza drogę dwujezdniową, oznaczoną odpowiednimi znakami drogowymi, na której nie dopuszcza się ruchu poprzecznego, przeznaczoną tylko do ruchu pojazdów samochodowych, z wyłączeniem czterokołowca, które na równej, poziomej jezdni mogą rozwinąć prędkość co najmniej 40 km/h, w tym również w razie ciągnięcia przyczep.
Regulaminy poszczególnych odcinków płatnych autostrad zawierają zazwyczaj zapisy, iż
użytkownik jest zobowiązany dostosować się do ograniczeń prędkości obowiązujących na autostradzie i wszystkich obiektach leżących w jej pasie drogowym. W takich regulaminach znaleźć można również zapisy, iż korzystający z autostrady powinni dostosować się do czasowych ograniczeń prędkości ustalonych przez organy państwowe lub zarządcę autostrady w szczególnych okolicznościach, wymienionych w regulaminie (np. warunki atmosferyczne, wypadki, „inne przyczyny”).
Kierowcę poruszającego się autostradą obowiązuje również bezwzględny nakaz poruszania się z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków, w jakich ruch się odbywa, w tym poruszania się z prędkością nieutrudniającą jazdy innym kierującym.
Co oznaczają jednak powyższe przepisy w sytuacji, gdy stoję w korku w gigantycznej kolejce do bramki, na której będę musiał jeszcze zapłacić za „przejazd” autostradą?
Pomocne tu będą podstawowe przepisy Kodeksu cywilnego, zgodnie z którymi sprzedawca usługi polegającej na możliwości odpłatnego skorzystania z przejazdu autostradą powinien wykonać swoje zobowiązanie zgodnie z jego treścią i w sposób odpowiadający jego celowi społeczno-gospodarczemu oraz zasadom współżycia społecznego, a jeżeli istnieją w tym zakresie ustalone zwyczaje – także w sposób odpowiadający tym zwyczajom.
Treścią usługi polegającej na możliwości odpłatnego skorzystania z przejazdu autostradą jest zobowiązanie kierującego pojazdem do zapłaty za możliwość przejazdu tą drogą publiczną i korzystania z niej zgodnie z przepisami (przede wszystkim dostosowania się do bezpieczeństwa ruchu drogowego), a drugiej strony zobowiązanie się zarządcy autostrady do możliwości korzystania przez kierującego z tej drogi publicznej, zgodnie z jej przeznaczeniem, czyli przede wszystkim do szybkiego przemieszczania się (z prędkością nie mniejszą niż 40 km/h, ale nie większą niż przewidują to znane wszystkim kierującym przepisy).
Jeżeli kierujący nie ma woli zapłaty za przejazd autostradą, to nie korzysta z tej usługi.
Jeżeli natomiast zarządca autostrady nie zapewni pewnego minimum standardu korzystania z autostrady (prędkość minimalna nie mniejsza niż 40 km/h, poruszanie się po drodze dwujezdniowej, oznaczonej odpowiednimi znakami drogowymi, na której nie dopuszcza się ruchu poprzecznego) to w mojej ocenie nie dochowuje on należytej staranności przy wykonaniu swojego zobowiązania. Zarządca drogi, jako profesjonalista, powinien bowiem przewidywać okoliczności, z których wynikać mogą utrudnienia w możliwości korzystania z autostrady i w miarę możliwości nie dopuszczać do takich zdarzeń, a w przypadku kiedy to nie jest możliwe, informować o tym potencjalnych kierowców mających zamiar skorzystania z takiej usługi.
W sytuacji, w której kierowca zaskakiwany jest faktem spowolnienia ruchu na autostradzie z powodów, o których zarządca autostrady wiedział lub przy dochowaniu należytej staranności mógł wiedzieć, a nie poinformował o tym kierującego przed skorzystaniem z usługi, dochodzi w mojej ocenie do niewykonania czy też nienależytego wykonania zobowiązania.
Skutkiem powyższego jest w praktyce stracony przez kierowcę czas i pieniądze, które wydał przejeżdżając przez punkt poboru opłat (popularną „bramkę”) za „przejazd autostradą”.
Czy w takiej sytuacji kierowca musi się godzić ze stratą, a zarządca drogi pozostaje bez konsekwencji? W mojej ocenie taka sytuacja powinna być sankcjonowana przy pomocy powołanych jak wyżej przepisów w drodze sądowego dochodzenia od zarządcy drogi strat jakie poniósł kierujący pojazdem.
Ponieważ dochodzenie roszczeń w drodze indywidualnej jest ekonomicznie nieopłacalne (zazwyczaj wykupiony bilet za przejazd autostradą jest niższy niż opłata sądowa), rozsądne jest tu skorzystanie z instytucji tzw. pozwu zbiorowego uregulowanego w ustawie z dnia 17 grudnia 2009 r. o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym.
Dla możliwości grupowego dochodzenia roszczeń w przypadku pozwu zbiorowego kierowanego przeciwko zarządcy autostrady konieczne będzie posiadanie przez kierującego potwierdzenia opłaty za przejazd autostradą oraz oświadczenie, że przejazd nie był związany bezpośrednio z jego działalnością gospodarczą lub zawodową (jeżeli roszczenia chce dochodzić przedsiębiorca to pozostaje mu jedynie droga postępowania indywidualnego).
W sytuacji, w której narzekamy na stracony w korkach czas, pora wziąć sprawy w swoje ręce i podjąć decyzję, która da jasny sygnał, iż nie godzimy się na sprzedawanie nam niewłaściwie wyświadczonych usług.