Dzisiaj (20 października 2022 roku) przypada Międzynarodowy Dzień Mediacji, będący fragmentem Międzynarodowego Tygodnia Mediacji. Odbywają się różne wydarzenia, których celem jest promowanie idei mediacji i polubownego rozwiązywania konfliktów. Mediacje przeprowadza się w sprawach rodzinnych, pracowniczych, cywilnych, w przypadku sporów na tle majątkowym. Można je także prowadzić w sprawach sportowych.
Zaletą mediacji jest zasada win-win. Tu nie ma przegranych, każdy uczestnik może czuć się zwycięzcą, bo „ugrał” dla siebie coś co wydawało mu się nieosiągalne lub co najmniej trudne w procesie sądowym, gdzie trzeba przedstawiać dowody. Tutaj strony rozmawiają z mniejszym lub większym udziałem mediatora. Możliwe jest również niekonfrontowanie się z drugą stroną sporu. Mediator może najpierw zebrać stanowisko jednej strony i udać się z nim do drugiej strony bez konieczności bezpośredniej rozmowy stron. Ponadto zaletą jest tajność mediacji. Strony rozstrzygają spór „w zaciszu gabinetów”, nie straszą się nawzajem w mediach procesami sądowymi.
To elementy, które przemawiają za mediacją. Ponadto, spory w środowisku sportowym, często mają charakter personalny, ambicjonalny, a tło finansowe jest gdzieś dalej. Tu właśnie widzę rolę mediatora, który rozmawia ze zwaśnionymi stronami, przedstawia im racje drugiej strony, wypracowuje ich racje do przedstawienia adwersarzowi. Na tym polega mediacja.
Śledzę doniesienia sportowe w światowych i polskich mediach, także dotyczące aspektów prawnych, gospodarczych, marketingowych sportu, dużych pieniędzy i co się okazuje. Otóż, w tych dniach czytam, że FC Barcelona, Juventus Turyn i Real Madryt poszły do sądu, bo UEFA wstrzymuje rozwój piłki i wolność wyboru. Tak, tak, FC Barcelona, Juventus Turyn i Real Madryt czyli trzej najwięksi buntownicy, przy okazji ogłoszenia kilkanaście miesięcy temu powstania europejskiej Superligi, która miała być niezależna od UEFA. Klubów-założycieli było więcej, ale niektóre od razu po tym jak UEFA poinformowała, że wyciągnie sankcje wycofali się z pomysłu, inni nieco później, ale koniec końców Superliga nie powstała. Tlił się natomiast spór, którego efektem jest pozew tych klubów przeciwko UEFA w… Europejskim Trybunale Sprawiedliwości.
Właśnie, dlaczego w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości, a nie w Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu (CAS)? Tu powstaje jeszcze jedno pytanie, dlaczego nie skorzystano z mediacji. Nawet CAS zachęca do mediacji i co więcej – prowadzi je. Regulamin Mediacyjny CAS znajduje się na stronie intenetowej Trybunału.
Warto jeszcze zaznaczyć, że w historii sportu nowożytnego, której początki można datować na przełom XIX i XX wieku, czyli raptem niewiele ponad sto lat temu, widać dominację regulacji międzynarodowych i krajowych federacji sportowych nad prawem powszechnie obowiązującym i jakiekolwiek przejawy poddawania sporów pod jurysdykcję sądownictwa powszechnego było traktowane przez władze sportowe, szczególnie piłkarskie jako naruszenie reguł stanowiące podstawę do wszczęcia postępowania administracyjnego. A tymczasem te kluby idą do sądu powszechnego paneuropejskiego (organu sądowniczego osadzonego w strukturach Unii Europejskiej). Sprawy nie załatwia się we własnym, sportowym gronie, wychodzi się z nią na zewnątrz, a może przy okazji pierwszych dużych różnych programowych i finansowych warto było mediować?
Kluby walczą o to obalenie wyłączności UEFA w zakresie praw transmisji, a od tego już niedaleko do ograniczenia czy nawet zlikwidowania wyłączności międzynarodowej lub krajowej federacji sportowej (związku sportowego) do organizacji rozgrywek. Zadaniem ETS będzie zbadanie czy UEFA jest jedynym organizatorem rozgrywek, sprzedawcą praw telewizyjnych i marketingowych. Czy monopol federacji sportowych będzie przełamany przez prywatne firmy organizujące współzawodnictwo sportowe, zarabiające na tym coraz większe pieniądze? Czy sportem pozostanie ten sport, który znamy, czy sportem będzie rywalizacja tworzona przez biznes i produkująca produkty biznesowe zarabiające pieniądze?
Pieniądze w sporcie oczywiście są i są one coraz większe. Kiedyś transfer za 60 mln Euro dotyczył wielkiej gwiazdy futbolu, a teraz za ponad 100 mln Ousmane Dembele przechodzi z Borussii Dortmund do FC Barcelony. To samo dotyczy wysokości kontraktów rocznych czy też tygodniówek w brytyjskiej Premier League. Kiedyś 100 000 Funtów tygodniowo szokowało, a po kilkunastu latach 200 tysięcy jest normą w przypadku czołowych zawodników. Na koniec jedno pytanie, czy chcemy jeszcze sportu z dużymi pieniędzmi, czy wielkich pieniędzy, którym sport ledwie towarzyszy, bo przecież to podobno jeszcze sport. I o to idzie walka między wymienionymi klubami, a UEFA. Jesteśmy na progu rewolucji, a stoi za tym takie pytanie: Czy sportem nadal zarządzać będą organizacje sportowe, czy już tylko wielkie korporacje?
Czy w powyższej sprawie nie można było dojść do porozumienia podczas mediacji?