Zgodnie z informacjami podanymi w połowie sierpnia przez Variety, spółka należąca do Roberta De Niro – Canal Productions, pozwała byłą wiceprezes ds. produkcji i finansów, sprawującą wcześniej funkcję asystentki De Niro, o zapłatę odszkodowania w wysokości 6 mln dolarów, za sprzeniewierzenie pieniędzy spółki oraz binge-watching seriali (oglądnie przynajmniej kliku odcinków serialu pod rząd, czasem mające charakter zachowania kompulsywnego) na Netfliksie. Zgodnie z doniesieniami prasowymi, Spółka twierdzi, że była asystentka Roberta De Niro miała wydać ponad 20 tys. dolarów z kasy spółki na jedzenie oraz 32 tys. dolarów na taksówki i Ubera. Dodatkowo, odnotowane zostało, że w styczniu w ciągu 4 dni pracy obejrzała 55 odcinków ,,Przyjaciół”. Rzecz jasna, miłośniczka ekipy przesiadającej na co dzień w kawiarni Central Perk, nie pracuje już w Canal Productions, a pozew Spółki ma na celu rozliczenie się ze szkód przez nią wyrządzonych. Oczywiście, standardy amerykańskiego prawa są całkiem odmienne od polskich i europejskich regulacji, ale mimo to postanowiłem przeanalizować, co zgodnie z przepisami polskiego prawa, może spotkać miłośnika sitcomów z przełomu mileniów, któremu zamarzy się pobicie rekordu 55 odcinków byłej asystentki Roberta De Niro.
Pierwszą konsekwencją nadmiernego oglądania seriali, nie-do-końca-związanych z obwiązkami pracowniczymi, w czasie pracy może być rozwiązanie umowy o pracę bez wypowiedzenia przez pracodawcę na podstawie art. 52 §1 pkt 1 Kodeksu pracy, czyli z powodu ciężkiego naruszenia przez pracownika podstawowych obowiązków pracowniczych. Biorąc pod uwagę sformułowanie wskazanego przepisu, rozwiązanie stosunku pracy na tej podstawie nie jest wcale takie łatwe, gdyż naruszenie obowiązków musi mieć charakter ciężkiego. Zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego, aby zachowanie pracownika mogło zostać w ten sposób zakwalifikowane musi cechować się bezprawnością (naruszać podstawowe obowiązki pracownicze), naruszać albo zagrażać interesy pracodawcy oraz musi być zawinione (wina umyślna lub rażące niedbalstwo). Sąd Najwyższy nie przesądza czy korzystanie ze sprzętu komputerowego pracodawcy do celów niezwiązanych z pracą kwalifikuje się jako naruszenie z art. 52 §1 pkt 1 KP, gdyż o tym decydują indywidualne okoliczności sprawy. Dodatkowo Sąd Najwyższy zaznaczył, że ocena wykonywania czynności niezwiązanych z pracą w czasie pracy powinna być dokonywana pod kątem tego, czy działania pracownika mają charakter incydentalny czy stanowią pewną praktykę wyłączającą lub ograniczającą możliwość wykonywania obowiązków pracowniczych (Wyrok
Sądu Najwyższego - Izba Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych z dnia 4 listopada 2010 r., sygn. akt: II PK 110/10).
Drugą konsekwencją jaką może ponieść fan Rachel, Moniki, Phoebe, Rossa, Chandlera i Joey’a śledzący ich przygody sprzed dwudziestu lat w czasie pracy, jest konieczność zapłaty odszkodowania pracodawcy. Należy zaznaczyć, że podstawą wypłaty odszkodowania w polskim systemie prawnym jest wystąpienie szkody, więc również w tym przypadku pracodawca musiałby, w pierwszej kolejności, wykazać że serialowy maraton pracownika wyrządził mu szkodę. Zgodnie z regulacjami Kodeksu pracy zakres odpowiedzialności pracownika w stosunku do pracodawcy różni się w zależności od tego czy pracownik wyrządził szkodę umyślnie, czy nieumyślnie. Jak łatwo się domyślić, odpowiedzialność będzie mniejsza w drugim z przypadków. Po pierwsze, za nieumyślnie wyrządzoną szkodę pracownik poniesie odpowiedzialność tylko w zakresie rzeczywistej straty i po drugie, tylko do wysokości 3 wynagrodzeń. Natomiast, za szkodę wyrządzoną umyślnie, pracownik odpowie w pełnym zakresie (rzeczywista strata oraz utracone korzyści) oraz w pełnej wysokości. Oznacza to, że jeśli nasze (tzn. pracownika uprawiającego binge-watching) działanie będzie umyślne to odpowiedzialność poniesiemy również za korzyści, których pracodawca przez nas nie uzyskał, pod warunkiem, że udowodni że w normalnej sytuacji osiągnąłby te zakładane korzyści.
W związku z powyższym – nie polecam oglądania seriali w czasie pracy. Konsekwencje jakie można w związku z tym ponieść w pracy są, mimo wszystko, za duże. Przedstawione wyżej rozważania mogłyby wskazywać, że jeden odcinek – od czasu do czasu nie zaszkodzi. I teoretycznie, jest to prawda, ale należy pamiętać, że nie mając odpowiednio dużego samozaparcia, chęć obejrzenia jeszcze ,,tylko jednego” odcinka może zwyciężyć, zwłaszcza w przypadku takich tasiemców, jak będący przyczynkiem do tego wpisu ,,Przyjaciele” (239 odcinków w 10 sezonach!). Myślę, że o wiele bardziej sprzyjającym środowiskiem do podziwiania telewizyjnych produkcji jest własne mieszkanie, po godzinach pracy, w szczególności w czasie nadchodzących, długich i zimnych jesiennych wieczorów.