Ostatnio gorący temat medialny stanowi kwestia egzekucji komorniczych za należności z tytułu tzw. „chwilówek”, które na nasze dane wziął ktoś inny. Dowiadujemy się o tym dopiero, gdy wierzytelność została ściągnięta z naszego rachunku. Jak to możliwe?
Nie jest potrzebny ani dowód osobisty, ani nasz podpis. Żeby zaciągnąć „chwilówkę” czasem wystarczy tylko numer PESEL oraz imię i nazwisko. Dodatkowo naciągacz wpisuje nieistniejący adres i przepis na oszustwo gotowy. Naciągacz nawet nie pojawiając się w banku odbiera przekaz pocztowy z pieniędzmi. Pożyczki oczywiście nie spłaca, więc podmiot, który daje pożyczkę wzywa do zwrotu… wzywa na nieistniejący adres. Zwrotu się nie doczekuje, dlatego zbywa wierzytelności, najczęściej w całych pakietach, firmie windykacyjnej. Ta kieruje pozew w elektronicznym postępowaniu upominawczym, w którym sąd bada tylko czy zgadza się PESEL oraz imię i nazwisko. Nakaz zapłaty wysyłany jest oczywiście na nieistniejący adres, więc nie mamy możliwości wnieść sprzeciwu. Na ten sam adres są kierowane postanowienia komornika o wszczęciu egzekucji. Znów nic o nich nie wiemy. W końcu jednak i na nas przychodzi czas.
Komornik odnajduje nasze konto po numerze PESEL i dokonuje zajęcia. W ten sposób niektórzy dowiadują się, że na ich dane zaciągnięto wiele „chwilówek”, które wraz z odsetkami i kosztami sięgają nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Należy zatem pamiętać, by (przy i tak ogromnych możliwościach uzyskania naszego numeru PESEL) nie dawać oszustom więcej okazji do jego pozyskania i użycia. Zadbamy tym samym o nasze bezpieczeństwo i unikniemy niemałych kłopotów z tłumaczeniem się, dlaczego pożyczkę zaciągnięto na nasze dane. Istnieją różne ścieżki odzyskania swoich pieniędzy. Profesjonalny pełnomocnik pomoże w wyborze najkorzystniejszej w konkretnej sytuacji, tak by ograniczyć koszty, szybko odzyskać pieniądze i zidentyfikować naciągacza, który skorzystał z naszych danych.
