System KO w Turnieju Czterech Skoczni

20.12.2018, 15:00

Od kilku dni można odczuć, iż wszechogarniająca świąteczna gorączka osiągnęła szczyt swoich możliwości. Święta Bożego Narodzenia niejako zatrzymują świat w miejscu i pozwalają zapomnieć o wszelkich zawodowych obowiązkach i sportowych emocjach. Przerwa od tych ostatnich nie jest jednak zbyt długa, gdyż również z tym wyjątkowym okresem w roku wiążą się tradycje sportowego współzawodnictwa.

W Anglii konwenansem jest, że w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, tzw. Boxing Day, wszyscy obdarowują się prezentami, a następnie tłumnie zmierzają na stadiony lub oglądają przed telewizorami mecze Premier League. Od jakiegoś czasu również w Polsce 26 grudnia można podziwiać sportowe zmagania skoczków narciarskich walczących w świątecznym konkursie o tytuł mistrza Polski. Jest to jednak zalążek i przedsmak prawdziwych emocji dla koneserów skoków narciarskich, ponieważ zakończenie okresu świątecznego oznacza dla sympatyków tego sportu rozpoczęcie innego święta – Turnieju Czterech Skoczni.

Turniej Czterech Skoczni jest coroczną imprezą, która dla wielu zawodników jest jednym z głównych celów w sezonie. To na nim zespoły starają się zaskoczyć konkurentów nowinkami i uzyskać przewagę przez lepszy sprzęt narciarski dający większe możliwości. W tym roku pojawiły się niepokojące głosy, jakoby turniej był zagrożony przez niesprzyjające warunki atmosferyczne, które doprowadziły już w obecnym sezonie do odwołania rywalizacji w Titisee – Neustadt. Organizatorzy zapewnili jednak, że wydarzenie nie jest zagrożone i udało im się zgromadzić odpowiednie ilości śniegu, a wszystkie obiekty będą perfekcyjnie przygotowane. Potwierdzili również, że rywalizacja cieszy się ogromnym zainteresowaniem i wszystkie bilety wykupiono już w listopadzie. Szczególne emocje będą towarzyszyły polskim kibicom, ponieważ w dwóch ostatnich edycjach Turnieju Czterech Skoczni na najwyższym stopniu podium stawał Kamil Stoch, w tym raz zwyciężając we wszystkich czterech konkursach. Polscy kibice ostrzą sobie zęby również w tym roku, gdyż obecna dyspozycja czołowych polskich skoczków pozwala liczyć na bardzo dobre wyniki.

Turniej Czterech Skoczni rządzi się swoimi prawami. Od sezonu 1996/1997 ma on wyjątkową i charakterystyczną dla siebie formułę zmagań, czyli system KO. Rozwiązanie to hołduje prostej zasadzie: pokonaj rywala, a będziesz walczył dalej. Skoczkowie w pierwszej serii konkursowej rywalizują w 25 parach, zgodnie z pozycjami zajętymi w kwalifikacjach. Oznacza to, iż wziąć udział w głównym wydarzeniu może tylko 50 skoczków. W przypadku osiągnięcia w eliminacjach takiej samej noty przez dwóch skoczków, miejsce w konkursie przyznaje się zawodnikowi, który uczestniczył w kwalifikacjach z numerem wyższym. Skład konkursu może zostać zmodyfikowany przez zawodników zajmujących miejsca w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, którzy nie przystąpili do kwalifikacji. Skoczkowie ci mają zapewniony udział w rywalizacji, a więc w przypadku nieoddania skoku w kwalifikacjach przesuwa się ich na koniec stawki. W ten sposób trafią w parze na zawodników, którzy w eliminacjach osiągnęli najlepsze wyniki. Miejsce w konkursie może zostać przyznane także skoczkowi, który osiągnął 95% długości uzyskanej przez zwycięzcę kwalifikacji, ale nie ustał swojego skoku. Ze względu na wiążący wymóg 50 skoczków uprawnienie do udziału w rywalizacji straci zawodnik, który w innym przypadku uzyskałby kwalifikację.

Skoczkowie zajmując pozycje od 1 do 50 przydzielani są do konkretnych par. Ci z osiągniętym lepszym wynikiem w kwalifikacjach są uprzywilejowani i w konsekwencji zawodnik z pozycji 1 będzie walczył w dwójce ze skoczkiem z miejsca 50, odpowiednio: miejsce 2 z 49, 3 z 48, 4 z 47, aż do miejsc 25 i 26 rywalizujących ze sobą. Łatwym sposobem skontrolowania prawidłowości pary jest zsumowanie numerów zawodników – musi ona wynosić 51. W zależności od zajętego w kwalifikacjach miejsca skoczkom przydziela się plastrony o odpowiednim numerze i kolorze. Zawodnicy z miejsc 1-25 otrzymują trykoty w czerwonych barwach, natomiast dla miejsc 26-50 przewidziany jest kolor niebieski. Na końcu zeskoku namalowane są również dwa pola w tych kolorach. Są to wyznaczone miejsca, w których po oddaniu skoku zawodnicy zobowiązani są stanąć, aby można było porównać ich „pojedynek”. Skoczek z lepszą notą otrzymuje bezpośredni awans do drugiej rundy, a pokonany, co do zasady, kończy swój udział w konkursie.

Do drugiej serii przechodzi automatycznie zwycięzca każdej pary (25 skoczków). W sytuacji, gdy w jednej z nich zawodnicy osiągną identyczną notę to awans przyznaje się temu, który startował z niższym numerem. W drugiej serii występuje 30 skoczków, a wolne 5 lokat zajmują zawodnicy, którzy uzyskali w pierwszym skoku pięć najwyższych not, ale mimo wszystko ulegli swoim przeciwnikom z pary. Są to tzw. lucky losers, czyli szczęśliwi przegrani, a ich nagrodą za oddanie dobrego skoku jest możliwość uczestniczenia w dalszej części konkursu. Awansem premiuje się także zawodników, którzy oddali próbę o długości co najmniej 95% najlepszego skoku z pierwszej serii, ale nie zdołali jej ustać. Dlatego też w nadzwyczajnych sytuacjach dopuszczono możliwość udziału w drugiej turze więcej niż 30 skoczków. Dalszy etap zmagań jest już zgodny z ogólnie przyjętymi zasadami – zawodnicy startują w kolejności odpowiedniej do uzyskanych przez nich sum punktów, od najniższej do najwyższej.

W drodze wyjątku konkursy Turnieju Czterech Skoczni mogą zostać przeprowadzone bez zachowania zasad systemu KO. Reguł tych nie stosuje się, gdy z różnych względów nie udało się przeprowadzić kwalifikacji dzień przed konkursem głównym (dotychczas 7 takich przypadków) albo, gdy je odwołano (jedna taka sytuacja). Przy każdej edycji turnieju podnoszone są głosy, że system ten nie jest do końca sprawiedliwy i często premiuje awansem skoczków, którzy osiągnęli niższą liczbę punktów od innych zawodników, ale trafili na słabszego przeciwnika w parze. Stanowisku temu sprzeciwiają się zwolennicy rywalizacji KO argumentując, że na tym polega całe jej piękno, a zawodnicy powinni ze wszelkich sił dążyć do pokonania bezpośredniego konkurenta, aniżeli liczyć na awans jako szczęśliwy przegrany. Również sami skoczkowie w licznych wypowiedziach chwalą przyjęte rozwiązania i przyznają, że rywalizacja w systemie KO jest dla nich czymś wyjątkowym.

Nie sposób zaprzeczyć stwierdzeniu, iż system KO wzbudza kontrowersje. Przez swoją wyjątkowość oraz zapewnienie dodatkowych emocji zakorzenił się jednak bardzo głęboko w tradycji Turnieju Czterech Skoczni i całego sportu skoków narciarskich. W chwili obecnej prawdopodobnie żaden kibic na świecie nie wyobraża sobie, aby w jakikolwiek sposób modyfikować reguły tej rywalizacji i tym sposobem zabierać cały jej urok.

 

 

20.11.2024, 06:00

Zmiany w uchwale o członkostwie w PZPN

Weiterlesen
13.11.2024, 07:00

Transparentność w polskim sporcie

Weiterlesen

Haben Sie Fragen??

Rufen Sie mich an +48 71 794 77 83

Die Website verwendet Cookies, die für eine komfortable Nutzung der Website erforderlich sind. Sie können die Cookie-Einstellungen in Ihrem Browser jederzeit ändern. ×