Temat, który dziś rozwinę to kontynuacja moich wcześniejszych wypowiedzi dot. opłat związanych z zamknięciem tzw. polisolokaty. Nie powtarzając się już na temat idei tej konstrukcji prawnej, zainteresowanych odsyłam do moich poprzednich wpisów.
Każdy kto zakończył przedwcześnie umowę opartą o konstrukcję polisolokaty spotkał się zapewne z tłumaczeniem, że pobrane opłaty kompensują ubezpieczycielowi koszty związane z obsługą umowy. Jeśli ktoś zapytał jakie to koszty, spotkał się z dużym prawdopodobieństwem z mętnym tłumaczeniem odwołującym się do wydatków poniesionych przez przedsiębiorcę na pośredników, dzięki którym ubezpieczyciel zdobył klienta. Jeśli ktoś miał na tyle „szczęścia” i nerwów, żeby zapoznać się ile taki agent pobierał za „pozyskanie” klienta nierzadko wpadał w uzasadnione zdumienie (często okraszone nieparlamentarnym zwrotem).
Tyle jeśli chodzi o kwestie obyczajowe. Jeśli chodzi o ocenę prawną, tradycyjnie już odwołam się do przykładu z orzecznictwa. Dziś pozwolę sobie zacytować uzasadnienie wyroku Sądu Rejonowego dla Wrocławia – Fabrycznej we Wrocławiu I Wydział Cywilny z dnia 30 marca 2017 r. sygn. I C 1387/16 (niepubl.). W powołanym orzeczeniu Sąd przychylił się do powództwa konsumenta, któremu ubezpieczyciel pobrał aż 80% zgromadzonych środków.
Przedsiębiorca bronił się przed żądaniem zwrotu pobranych kwot wskazując m. in. na okoliczność, iż uzasadnieniem dla pobierania opłat definiowanych wskaźnikiem wykupu były koszty związane z obsługą umowy, obejmujące prowizje, koszty akwizycji oraz koszty administracyjne.
Sąd nie przyjął tej argumentacji. Uznał natomiast, że to na stronie pozwanej, jako podmiocie gospodarczym, będącym prężną spółką akcyjną, spoczywał obowiązek takiego prowadzenia przez ten podmiot działalności gospodarczej, który byłby zgodny z rachunkiem ekonomicznym i przynosiłby jej zysk, przy uwzględnieniu jednak ryzyka działalności wolnorynkowej, które winno obciążać stronę pozwaną, a nie konsumentów, którym oferuje ona swoje produkty. Nie było zatem dopuszczalne – co uczyniła strona pozwana, przewidując wygórowaną wysokość opłaty za likwidację umowy i przypisując sobie w ogólnych warunkach umowy prawo do jej pobierania od kontrahenta, a oprócz niej, również dodatkowych czterech różnego rodzaju opłat związanych z umowami zawieranymi z konsumentami – przerzucanie na konsumentów, w tym również i powoda, ryzyka ekonomicznego prowadzenia przez stronę pozwaną wolnorynkowej działalności gospodarczej.
Z analizy postanowień dotyczących wskaźnika wykupu, której dokonał Sąd, wynikało, że opłata powstała w wyniku zastosowania tego mechanizmu w umowach ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi, została przez stronę pozwaną tak skalkulowana, aby zakład ubezpieczeń w zasadzie w żadnym przypadku nie mógł ponieść straty na danym produkcie, a tylko czysty zysk. Strata wystąpiłaby bowiem jedynie wówczas gdyby ubezpieczony zmarł, w której to sytuacji pozwana zmuszona byłaby wypłacić świadczenie w związku z wystąpieniem ryzyka, które ubezpieczała. W każdym innym przypadku zakończenia umowy, jej treść ukształtowana jednostronnie przez stronę pozwaną w OWU, miała jej zapewniać zysk – czy to poprzez pobranie opłaty determinowanej wskaźnikiem wykupu w razie rozwiązania umowy przed upływem pierwszych 10 lat jej trwania, a nawet 20 lat, gdyż od 11 do 20 roku trwania umowy wskaźnik wykupu stanowił 99,5% pozwalający pobierać stronie pozwanej 0,5% środków ubezpieczonego, czy też w wyniku długoletniego pobierania od konsumenta innego rodzaju opłat w trakcie trwania umowy przez okres dłuższy niż 10 lat.
Zdaniem Sądu, takie działania strony pozwanej zapewniającej sobie pewne zyski kosztem środków finansowych inwestowanych w jej produktach przez konsumentów wypełnia przesłanki art. 385 [1] § 1 i n. Kodeksu cywilnego i nie mogło zasługiwać na akceptację.
Sąd uznał więc, że strona pozwana powyższych kosztów – niezależnie od ich wysokości – nie mogła przerzucać na powoda, tym bardziej, że w przypadku wielu z nich, np.: kosztów akwizycji, ich wysokość była generowana przez samą stronę pozwaną, między innymi w treści umów o pośrednictwo ubezpieczeniowe, dzięki którym znaczna część klientów nabywała w ogóle tego rodzaju produkty finansowe.
Tym samym, ponownie wygrał konsument.